Zgodnie z niedawnymi zapowiedziami nowego Głównego Inspektora Pracy, wkrótce możemy się spodziewać niemałych zmian na rynku pracy. Podobne sygnały w tym zakresie wysyła również Urząd Skarbowy. O jakich zmianach mowa? Państwowa Inspekcja Pracy i skarbówka otrzymają wkrótce narzędzia aby ukrócić fikcyjne umowy zlecenie i współprace B2B, które noszą wszystkie znamiona etatu.
Państwowa Inspekcja Pracy i Urząd Skarbowy zapowiadają walkę
Nie pierwszy raz słyszymy o tym, że różne instytucje państwowe podejmują walkę z nieuczciwymi pracodawcami. Już lata temu dość sporą bolączką były tzw. umowy śmieciowe, czyli masowo nadużywane przez zatrudniających, umowy zlecenie. Plaga ta do pewnego stopnia została opanowana. Teraz oprócz zleceniodawców na celownik zostaną wzięci przedsiębiorcy, a dokładnie samozatrudnieni. Jednak zgodnie z zapowiedziami samozatrudnieni, którzy prowadzą swoją działalność legalnie a nie w celu unikania podatków, nie mają powodów do obaw.
Do walki z nieuczciwymi praktykami zamierza przyłączyć się również Urząd Skarbowy. Chce w szczególności skupić się na firmach, które zwalniają pracowników z etatu i nawiązują z nimi fikcyjną współpracę B2B na tych samych zasadach co przed zwolnieniem. Dlaczego fikcyjną? Ponieważ współpraca ta nie jest partnerska a opiera się typowo na hierarchii firmowej, czyli charakterystycznej dla pracy etatowej. Taka forma współpracy daje pracodawcom pewne oszczędności. Nie muszą opłacać świadczeń pracowniczych czy też przejmować się przestrzeganiem praw pracowniczych przysługujących z Kodeksu Pracy. Zgodnie z danymi GUS w podobny sposób pracuje blisko 400 tys. Polaków więcej niż na podstawie umowy zlecenie. Przy okazji ostatniej głośnej afery tego typu wypowiedział się w tej sprawie szef Krajowej Administracji Skarbowej zauważył wprost, że to próba uprawiania fikcji.
Nowe uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy
O co właściwie chodzi? Państwowa Inspekcja Pracy niedawno zasiliła swoje szeregi nowym Głównym Inspektorem Pracy. Stanowisko to objął Marcin Stanecki. Świeżo upieczony szef PIP zapowiada też pewne nowe porządki. W niedawnym wywiadzie jakiego Stanecki udzielił Gazecie Wyborczej jasno zaznaczył, że Państwowa Inspekcja Pracy szykuje się na walkę z fikcją samozatrudnienia oraz umowami śmieciowymi, które powinny być etatem.
Aby było to możliwe już wkrótce PIP ma otrzymać od Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej dodatkową broń. Zgodnie z zapowiedziami, Główny Inspektor Pracy będzie mógł w trybie decyzji administracyjnej orzec o przekształceniu umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę. Od decyzji tej będzie przysługiwało odwołanie. Jednak to już znacząco skraca całą drogę postępowania.
Główny Inspektor Pracy podkreślił już jakie kryteria będą dla inspektorów kluczowe przy rozstrzyganiu o zasadności podjętej przez pracodawców współpracy. Zaznaczył on, że to nie przyznanie urlopu czy benefitów kontrahentowi-pracownikowi będzie tu decydujące. Dużo większe znaczenie będzie miało podporządkowanie i możliwość wydawania poleceń a także obowiązek ich wykonywania.
Kogo weźmie pod lupę Państwowa Inspekcja Pracy?
Według nowego szefa PIP zmiany i uprawnienia jakie wkrótce ma otrzymać jego instytucja są już przesądzone. Nad nowymi regulacjami trwają już prace w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Zgodnie z zapowiedziami Staneckiego zmienione przepisy mają nadać nowe uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy. Jakie będą to uprawnienia? Dotychczas nakłonienie pracodawcy do zmiany umowy cywilnoprawnej na umowę o pracę wymagało czasochłonnych i skomplikowanych procedur angażujących również sąd. Według nowych przepisów PIP będzie mógł samodzielnie wystawić nakaz przekształcenia umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę jeśli zauważy takie przesłanki.
Oprócz zleceniobiorców będących faktycznie pracownikami firmy PIP planuje wziąć pod lupę także samozatrudnionych, w rzeczywistości udający przedsiębiorców. O kogo chodzi? W szczególności o tych, którzy podejmują współpracę B2B ale wcześniej pracowali na umowie u tego samego pracodawcy. Oprócz tego inspektorzy PIP zwrócą uwagę na samozatrudnionych, których jedyne przychody w prowadzonej działalności gospodarczej pochodzą właśnie od byłego pracodawcy.
Kto powinien się obawiać dochodzeń Państwowej Inspekcji Pracy?
Nowe przepisy i władza jaką w związku z nimi otrzyma Państwowa Inspekcja Pracy uderzą w fikcyjnie samozatrudnionych. Zmienione regulacje mogą okazać się nieco mniej efektywne w przypadku zleceniobiorców na umowach cywilnoprawnych. Jednak statystyki pokazują wyraźnie, że organom państwowym udało się już uporać z problemem nadużywania umów śmieciowych.
Jeszcze w 2017 roku aż 23% pracujących wykonywało swoje obowiązki służbowe w oparciu o różnego rodzaju umowy czasowe. Na przestrzeni 5 lat udało się ten odsetek zmniejszyć aż o połowę. Ze wskaźnikiem 11% znajdujemy się obecnie na poziomie unijnej średniej.
Niestety zgoła inaczej ma się sprawa z samozatrudnionymi. Nasi rodacy odkryli w tej niszy swego rodzaju raj podatkowy. W 2015 roku w Polsce funkcjonowało 1,1 mln przedsiębiorców, którzy nie zatrudniali żadnych pracowników. Już w 2022 roku było to blisko 1,6 mln samozatrudnionych przedsiębiorców. Z zapowiedzi wynika, że w pierwszej kolejności właśnie w tą grupę będzie celowała Państwowa Inspekcja Pracy.